Czas na serię postów na blogu pt. 'Małe domowe SPA', którą planowałam rozpocząć jesienią, jednak bez bicia przyznaję, że nie mogłam się zmobilizować. Będzie to seria recenzji maseczek do twarzy, z różnych półek cenowych, drogeryjne, ale nie tylko. Minimum jeden post w tygodniu! Zaczynamy od odmładzającej maseczki CHIC CHIQ 'a la Rose'.
Saszetka kosztuje ok 19 zł za 8 g. Ta ilość wystarcza na jedną maseczkę, jednak dostępne są także opakowania mieszczące 100 ml i one kosztują 80 zł. Cena wysoka, nie ma co ukrywać, jednak maseczka ma naprawdę świetny skład, w pełni naturalny.
Zawartość saszetki należy wymieszać z wodą, na 8 g dodałam ok 3 łyżeczek. Powstaje maseczka o konsystencji jak maska algowa (jak gęsta śmietana), no ale w końcu algi mamy na 2 miejscu w składzie. Łatwa zarówno w rozmieszaniu, jak i w aplikacji. Po 15 minutach zastyga i należy ją zrolować lub zdjąć mniejszymi płatami (nie da się jej zdjąć w 1 kawałku). Niełatwa w zmyciu, jednak warto się chwilkę pomęczyć, ponieważ efekty są świetne.
Wygładza skórę, nawilża naprawdę dobrze, choć nie dowierzałam obietnicom producenta. Idealna do każdego typu cery, szczególnie mieszanej i tłustej, dzięki swojej nietłustej formie. Nie wzmaga wydzielania sebum, a nawet mam wrażenie, że pod tym względem przywraca skórze równowagę. Rozjaśnia cerę i ujednolica kolor. Skóra dostała porządny energetyczny zastrzyk i co ważne widać to gołym okiem. Maseczka dodatkowo świetnie oczyściła cerę oraz domknęła moje rozszerzone pory.
Bardzo mile mnie zaskoczyła i aż żałuję, że miałam tylko jedną saszetkę, jednak na pewno będę do niej często wracała.
Na duży plus także ładny zapach maseczki - pachnie niczym konfitura z płatków róż, jednak bardzo subtelnie, delikatnie. Nie męczy zapachem a odpręża i relaksuje.
Znacie markę Chic Chiq? Jakie produkty polecacie?
Dużo słyszałam o tych maseczkach osobiście ich jeszcze nie miałam okazji testować :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki, ciekawa jestem jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńAkurat z tymi maseczkami jeszcze nie miałam przyjemności... skusze się i potestuje ;)
OdpowiedzUsuńwlasnie na te wersje chce sie skusic!
OdpowiedzUsuńmnie zrażają wszystkie maseczki, które trzeba łączyć z wodą. zawsze mam wrażenie, że moja konsystencja jest niewłaściwa
OdpowiedzUsuńtakie maseczki są najlepsze i najczęściej z najlepszym składem ;) lubię je najbardziej ;)
Usuńwodę trzeba stopniowo dodawać, bo później nie ma odwrotu... szczególnie jak to mała saszetka z wydzieloną ilością proszku :)
Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam,ale chętnie bym je wypróbowała.
OdpowiedzUsuń