środa, 16 marca 2016

Victoria's Secret - Niesamowite kosmetyki pielęgnacyjne z werbeną

Bardzo lubię wody toaletowe i perfumowane Victoria's Secret. Ich bielizna także nie jest mi obca, jednak zupełnie nie miałam wcześniej do czynienia z kosmetykami pielęgnacyjnymi. Ba! Nawet nie wiedziałam, że takie są.
W ostatnich tygodniach testowałam 4 kosmetyki pielęgnacyjne, o których dzisiaj Wam opowiem.
Mam także coś dla Was, ale o tym na końcu... ;))


Całą serię mam o niesamowitym zapachu werbeny. Dopóki nie zaczęłam używać tej serii kosmetyków, zapach wydawał mi się bardzo zwyczajny i taki nie w stylu zapachów Victoria's Secret. Jednak po pierwszym, domowym SPA z tymi kosmetykami zmieniłam zdanie.
Werbena pachnie przepięknie, nie jest to typowy perfumeryjny zapach. Pachnie niezwykle świeżo, delikatnie, ale długotrwale. Wyczuwam tutaj nutkę owoców cytrusowych z dominującą cytryną. Zapach nie męczy, a bardzo odpręża i relaksuje po ciężkim dniu. Szczególnie tego potrzebuję w okresie 'przesilenia wiosennego', które powoli mnie dopada...

Zaczynamy domowe SPA od kremowego żelu pod prysznic. Żel zamknięty jest w dużej butelce, mieszczącej nietypowo - 335 ml.
Jego konsystencja jest kremowa i odpowiednio gęsta. Pieni się niezwykle gęstą i kremową pianką. Wydajność jest niesamowita.
A skóra po jego użyciu jest niezwykle gładka... Przy mojej normalnej skórze, nawet nie odczuwałam potrzeby użycia balsamu. Sam żel już delikatnie nawilża skórę, wygładza ją.
A zapach zniewala. Po prysznicu czuć na skórze go przez dobre kilka godzin. Cudo!


Do peelingów mam szczególną słabość. Mogłabym ich używać codziennie, nie tylko do twarzy, ale i do ciała.
Żaden kosmetyk nie sprawi, że skóra będzie tak gładka jak po peelingu, szczególnie jeśli jest on porządnym zdzierakiem... A takie lubię najbardziej.
Peeling Victorias's Secret zamknięty jest w tubce, mieści ona 236 ml.
 Nie jest to typowy 'zdzierak'. Drobinki soli (bardzo malutkie) zatopione są w żelu, podczas masażu rozpuszczają się bardzo szybko. Jednak stosowany co drugi dzień lub jako codzienny żel do mycia radzi sobie dobrze z martwym naskórkiem. Pieni się on dobrze, także spokojnie może zastąpić żel pod prysznic i można go stosować jako codzienny żel peelingujący. Wygładza on skórę, dobrze oczyszcza a przy tym jest niezwykle delikatny. Sprawdzi się przy bardzo wrażliwej skórze.


Ogromną fanką olejków do ciała nie jestem, wyjątkiem są te lżejsze, które natychmiastowo wchłaniają się w skórę i nie pozostawiają tłustej, lepkiej warstwy.
Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć, które polubiłam i spełniły moje oczekiwania.
Olejek Victoria's Secret wchłania się w ciągu kilku minut, pozostawiając natychmiastowo delikatnie natłuszczoną skórę. Nie pozostawia bardzo tłustej i lepkiej warstwy, choć dużo tutaj zależy od ilości olejku jaką użyjemy. Na mojej normalnej skórze spisywał się idealnie, a nakładałam na ciało naprawdę minimalną ilość. Utrzymywał równowagę nawilżenia skóry. Jednak przy suchej skórze także idealnie się sprawdzi, a sprawdziłam to na mojej współlokatorce ;)
Niezwykle przyjemny w użyciu i wielowymiarowy. Sprawdzi się przy każdym rodzaju skóry.
A jego wydajność jest niesamowita!!!
Olejku w butelce jest 250 ml.


Jeżeli nie lubicie olejków do ciała to Victoria's Secret w swojej ofercie ma także lotiony do ciała.
W przeciwieństwie do olejków, lotiony uwielbiam wszystkie za niezwykle lekką konsystencję i szybkie wchłanianie się.
Taki jest też ten lotion. Ma lekką konsystencję, niezbyt gęstą, ale nie spływającą z dłoni. Wchłania się w przeciągu 1 minuty. Nie pozostawia tłustej, ani lepkiej warstwy. Właściwie to nie pozostawia żadnej nieprzyjemnej warstwy. Jedynie delikatną aksamitną powłoczkę, ledwo wyczuwalną.
A mimo tego nawilża skórę bardzo dobrze. Natychmiastowo ją wygładza i zmiękcza.
I tak jak pozostałe kosmetyki, o których dziś mowa niesamowicie pięknie pachnie.
W dużej butelce z pompką mieści się 355 ml lotionu.



7 komentarzy:

  1. Świetna nagroda.Powodzenia :) Ja kosmetyków z VS nie miałam nigdy,ale sama nie wiem czy chciałabym je przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosna kojarzy mi się przede wszystkim z zapachem kwitnących drzew wiśni. Ta słodka i świeża woń pozostanie w mojej pamięci chyba do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiosna kojarzy mi się z zapachem rosnących kwiatów i pąków. Czasami jak przechodzę to już czuję powiew wiatru i zapach trawy. Zapach wiosny kojarzy mi się też z moją działką- znajduje się na wsi i jest miejscem, w którym uwielbiam spędzać czas. Czuje zapach jeziora, koszonej trawy i wieeeeeelu innych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiosna to zapach mokrej od deszczu trawy. Radośnie świeży, pachnący ziemią i wodą, łączący w sobie dwa żywioły.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapach bzu to dla mnie synonim wiosny. Kiedy go czuję w otaczającym mnie powietrzu, wiem że mogę śmiało wystawić twarz w stronę słońca i poczuć na niej jego ciepło. Mogłabym godzinami trzymać nos zatopiony w tych małych kwiatkach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiosna to dla mnie zapach świeżości. Zamykam oczy i od razu odczuwam zapach skoszonej trawy po której chodziłam będąc małą dziewczynką i z której uwielbiałam tworzyć ogromne zabudowy. Zaraz potem czuję aromat krochmalu - stały element pierwszego wiosennego prania wywieszanego na podwórku. Czas ten to również zapach delikatnych przebiśniegów, intensywniejszego bzu oraz rześkości powietrza po deszczu. Wiosna to niepozorne kilka tygodni w których zamknięta jest cała paleta aromatów.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...