A cóż takiego znalazło się w środku?
Z Beaute Marrakech mamy naturalny dezodorant ałunowy w spray'u (13,64 zł / 100 ml).
Trafiła mi się wersja z różą, która pachnie obłędnie. Prześliczny zapach. Nie wiem jak będzie z działaniem, dotychczas wszelkie naturalne dezodoranty średnio się u mnie sprawdzały, ale może ten będzie ok? Skład ma bardzo fajny. Zobaczymy czy będzie skuteczny.
Naturalny krem odżywczy Biotanique (5,99 zł / 75 ml), który można używać zarówno do skóry twarzy jak i ciała. Nie miałam go jeszcze, choć dzięki Shinybox miałam okazję przetestować maseczki tej marki. Na pewno go przetestuję, jednak raczej do ciała niż do twarzy (obawiam się zapchania cery).
Miniatury Aussie: szampon do włosów suchych 90 ml oraz 3-minutowa intensywna odżywka do włosów zniszczonych 75 ml (7,99 zł szt.). Kosmetyki tej marki niestety mocno średnio się u mnie sprawdzają. Może nie są złe, ale efektu 'wow' także nie ma.
Najmniejsze i według mnie najciekawsze kosmetyki:
Cougar olejek do twarzy z brazylijską papają oraz kwasem hialuronowym (111 zł / 30 ml). Jak dla mnie absolutny HIT tego pudełka. Czytałam mnóstwo bardzo pochlebnych recenzji na temat tego cuda, jednak przed zakupem odstraszała mnie cena. Cieszę się bardzo, że w końcu będę mogła sama przekonać się o jego właściwościach pielęgnacyjnych.
Hialu Pure serum z kwasem hialuronowym 3% (21,90 zł / 10 ml). Kolejne cudeńko! Uwielbiam wszelkie sera z kwasem hialuronowym, także i te z przyjemnością przetestuję. Świetnie sprawdzają się na mojej mieszanej cerze, nie dość, że idealnie nawilżają to nie wzmagają wydzielania sebum.
Sape peel-mask (25 zł / 30 ml), czyli maseczka 3w1. A do maseczek oczyszczających nie trzeba mnie namawiać. Uwielbiam wszelakie, a ta ma dodatkowo świetny skład (m.in. białą glinkę, węgiel aktywny, korund, mydło potasowe). Zapowiada się rewelacyjnie.
Dodatkowo za wypełnienie ankiety otrzymałam żel pod prysznic STR8 (400 ml).
A jako Ambasadorka dodatkowo jeszcze puder do twarzy Pablo Color. Kompletnie nieznana mi marka, składu na opakowaniu nie ma i póki co chyba nie będę go testowała. Jestem pewna, że ma w składzie talk, którego unikam w kosmetykach, które kładę bezpośrednio na cerę.
Tak oto właśnie prezentuje się wrześniowa edycja Shinybox. Bardzo jestem zadowolona z kosmetyków, które się w nim znalazły, szczególnie tych najmniejszych z pięknymi składami :)
Nie mam jej już niestety w sprzedaży, ale już można zamawiać październikową edycję Think Pink.
Jak Wam się podoba zawartość pudełka? Udało Wam się kupić?
Ciekawi mnie jedynie serum i olejek :)
OdpowiedzUsuńja jestem z tego zestawu naprawdę zadowolona, spełnił moje oczekiwania
OdpowiedzUsuńNie znam chyba nikogo, kto byłby zadowolony z kosmetyków Aussie. Od tej marki gorszy jest chyba tylko Syoss ;)). Poza tym zawartość faktycznie ciekawa!
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale zawartość wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)