niedziela, 30 lipca 2017

LILY LOLO - Satynowy róż mineralny 'Clementine'

Mineralne kosmetyki zawładnęły moim sercem. Pokochałam je od pierwszego użycia ponad 5 lat temu i jestem pewna, że jeszcze długi czas będą moimi numerem jeden. Zaczęło się od podkładu mineralnego i korektora, następnie od różów, bronzerów i cieni do powiek. Tym sposobem mój codzienny makijaż jest niemalże w całości mineralny (jedyny wyjątek to tusz do rzęs, choć i tutaj można znaleźć naturalny). Jednak nie o tuszu dzisiaj! Dzisiaj mam dla Was recenzję pięknego różu 'Clementine' z Lily Lolo.




"Brzoskwiniowo-różowy róż do policzków o kremowej konsystencji, dający satynowe wykończenie. Idealny dla wszystkich typów karnacji. Ponieważ Clementine daje bardzo subtelny efekt, doskonale sprawdzi się, gdy będziesz chciała podkreślić kolor swoich naturalnych rumieńców."



Opakowanie różu, podobnie jak innych kosmetyków Lily Lolo w sypkiej formie utrzymane jest w matowym, czarno-transparentnym opakowaniu z sitkiem. Sitko posiada zasuwkę, solidną, która wytrzyma podróże w damskiej kosmetyczce i torebce.
Pojemność różu to 3 gramy, odpowiednio dużo, aby nacieszyć się nim całymi miesiącami. A wydajność róż ma niesamowitą. Między innymi za świetną wydajność tak lubię mineralne kosmetyki.


'Clementine' to piękny, cukierkowy odcień brzoskwini z różowymi tonami. Pigmentacja jest dobra. Wykończenie jest wg producenta satynowe, jak dla mnie jednak jest to pół satyna, pół mat. Absolutnie nie ma tutaj żadnego tandetnego błysku, perły. Subtelne wykończenie, jak i sam kolor. W opakowaniu róż mnie przeraził, obawiałam się zbyt nachalnego odcienia, z którym sobie nie poradzę. Ale nic bardziej mylnego.


Róż zmielony jest bardzo drobno, ma ciekawą konsystencję, nie jest mocno kremowy, raczej suchy (nawet bardzo w porównaniu do różów mineralnych innych polskich firm). Jednak ma to swoje plusy, a najważniejszy to łatwość aplikacji. Nawet jeśli nałożymy na pędzel za dużo to z łatwością można go ładnie rozetrzeć (bez obawy o matrioszkę ;)). Efekt końcowy można stopniować, od delikatnego cukierkowego, który najbardziej lubię, aż po niemalże jasny koral. Wielowymiarowy odcień, który polubią posiadaczki zarówno jasnych cer, jak i śniadych.

Aplikacja nie sprawia żadnych problemów. Współpracuje on zarówno z syntetycznymi pędzlami, jak i z włosia naturalnego (bardzo go lubię nakładać pędzlem z włosia kozy). Uwielbiam go na co dzień, do szybkich makijaży. Pięknie rozpromienia buźkę, nadaje jej promiennego, zdrowego wyglądu. Ładnie współgra z bardzo jasną i jasną cerą.
Lubię tego typu odcienie, które mam wrażenie, że odmładzają ;) Nadają takiego dziewczęcego wyglądu.

Trwałość jest bardzo dobra, niemalże aż do momentu demakijażu kolor pozostaje niezmieniony, tak samo intensywny jak w momencie aplikacji.


Cena: 51,20 zł
Pojemność: 3 g
Dostępność: Costasy.pl


Macie w swoim kosmetycznym zbiorze róże Lily Lolo? Jak się u Was sprawdzają?

7 komentarzy:

  1. piękny, ja jestem absolutnie zakochana w produktach Lily Lolo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś miałam próbkę i byłam zachwycona tym kolorem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładny odcień :) Ja mam paletkę Coralista Lily Lolo, w której jest prasowany róż i bardzo go lubię, chociaż przyznaję, że ostatnio go odstawiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie zobaczyłabym go w swojej kosmetyczce :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...