Pierwsza recenzja w grudniu i to z wyjątkowym kosmetykiem, który na rynku jest już od prawie 100 lat. Staruszek, ale idealnie wpasowujący się w trendy dzisiejszych czasów, ponieważ ma świetny, naturalny skład. Marka Weleda jest znana na całym świecie, dziś przybliżę krem do skóry Skin Food, który jest najbardziej znanym i najpopularniejszym kosmetykiem tej marki.
Skin Food to naturalny, intensywnie nawilżający i odżywiający skórę krem, który można stosować do twarzy jak i do ciała. Maleństwo w 30 ml zielonej tubce, ale niezwykle uniwersalny i od razu zaznaczę - bardzo wydajny krem.
To najbardziej popularny krem tej marki, dziedzictwo. Uwielbiany nawet przez gwiazdy, ubóstwia go choćby sama Victoria Beckham. Więc ciekawość była tym większa.
Krem ma dość specyficzny, ziołowy zapach, jednak jest on wyczuwalny tylko podczas aplikacji. Konsystencję ma bogatą, czuć jego treściwość, jednak mimo tego z łatwością się rozsmarowuje.
Wchłania się szybko, pozostawiając delikatną, aksamitną warstwę (od razu jednak zaznaczę, że stosuję go w niewielkiej ilości). W dużej ilości będzie się delikatnie lepił.
Przyznaję, że przez moją mieszaną cerę i skłonną do zapchania obawiałam się stosowania go na twarzy, jednak tyle pochlebnych recenzji zachęciło mnie. Najbardziej lubię go stosować na noc, jednak dobrze się także sprawdza pod makijażem w ciągu dnia.
Nawilża naprawdę bardzo dobrze, odżywia skórę dogłębnie. Doceniłam go szczególnie po stosowaniu kwasów, kiedy miałam mocno przesuszoną skórę. Już po pierwszym użyciu odczułam ukojenie i nawilżenie jakiej moja skóra potrzebowała. Pozostawia on niesamowicie gładką, przyjemną w dotyku, pełną elastyczności skórę. Ze względu na swoją treściwość używam go co drugi-trzeci dzień, w pozostałe dni stosuję lekki, nawilżający krem. Dla mojej mieszanej cerze to wystarczająca pielęgnacja, jeśli chodzi o nocne nawilżanie.
Na dzień jednak ten krem także się fajnie sprawdza, ale trzeba zachować umiar z ilością (duża ilość pozostawi delikatnie lepką warstwę). To naprawdę mocno odżywczy, konkretny skład. Idealny krem na okres jesienno-zimowy.
Można go stosować także do ciała na mocno przesuszone partie ciała (dłonie, łokcie, pięty itp.).
Nie ma skóry, której by nie ukoił, nawilżył, uspokoił.
Nie zapycha cery, a nawet pomaga wyleczyć niedoskonałości.
Obawiałam się, że będzie za ciężki oraz, że będzie wzmagał wydzielanie sebum, jednak pod tym względem nic takiego się nie działo. Ba! Nawet w ostatnich dniach sebum jest jakby mniej.
W składzie ma mnóstwo ekstraktów roślinnych: m.in.z liści rozmarynu, z kwiatów fiołka trójbarwnego, z kwiatów rumianku i nagietka.
To bardzo uniwersalny krem. Dla mnie od października niezbędnik w kosmetyczce, który przynajmniej w okresie jesienno-zimowym powinien w niej być i ratować skórę dużą dawką nawilżenia i ukojenia.
Ciekawa jestem czy mieliście do czynienia z tym kremem? Jak się u Was sprawdził?
ostatnio coraz więcej postów o tej firmie. czyżby wracały jej lata świetlności?
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki z tej marki, są świetne! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio sie nad nim zastanawialam, mysle ze na zime fajnie sie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuń