'Maskujemy' dalej, dzisiaj na pierwszym planie regenerująca maska TOŁPA z serii 'Green naczynka'.
Co jak co, ale z Tołpy to właśnie maseczki najbardziej lubię. Jak dotąd żadna mnie nie zawiodła.
Moja skóra w ostatnich dniach potrzebowała dużej dawki nawilżenia, odżywienia i ukojenia. Jak dotąd każda maseczka tej marki gwarantowała mi to wszystko, więc chętnie sięgnęłam po tą z serii 'Green naczynka'. Znalazłam ją miesiąc temu w lutowej edycji pudełka Shinybox.
Jak zawsze mamy podwójną saszetkę. W każdej znajduje się 6 ml maski - idealna ilość na jednorazową aplikację.
Maseczka ma gęstą, kremową konsystencję, łatwą w aplikacji, troszkę trudniejszą do zmycia (jednak przy tak treściwych maseczkach zawsze mam ten mały 'problem').
Jaki efekt? Taki jakiego oczekiwałam: gładka, bardzo elastyczna, nawilżona skóra. Czuć niesamowitą różnicę. Odżywiła skórę, zregenerowała. Cudownie ukoiła naczynka, wyciszyła je, zredukowała ich widoczność. Widocznie złagodziła wszelkie podrażnienia skóry.
Cera nabrała jednolitego kolorytu, stała się promienna i naprawdę niesamowicie gładka.
Świetna maseczka, która spełniła wszelkie moje oczekiwania. Już zaopatrzyłam się w kolejne saszetki na zapas. Warto sięgnąć po tak odżywczą maseczkę przynajmniej 1-2 razy w tygodniu, a skóra odwdzięczy nam się pięknym, zdrowym wyglądem.
Koszt podwójnej saszetki to niespełna 6 zł.
Lubicie maseczki marki Tołpa? Poznałyście ostatnio jakąś ciekawą, maseczkową nowość godną przetestowania? Polećcie coś ciekawego :)
Na całe szczęście nie mam kłopotu z NACZYNKAMI.
OdpowiedzUsuń