środa, 21 marca 2018

GLYSKINCARE - Lotion Lite 5 - Emulsja pilingująca (kwas glikolowy 5%)

Gdybym miała wskazać jeden, jedyny kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji skóry to bez chwili zastanowienia wymieniłabym emulsję pilingującą GlySkinCare z 5% zawartością kwasu glikolowego. To mój absolutny HIT już od 5 lat.


Recenzja emulsji już się pojawiła na blogu (dawniej był ten kosmetyk 'mleczkiem' pilingującym), troszkę zmienił się jego skład. Emulsja ma rzadszą konsystencję, bardziej żelową niż kremową (jaką miała poprzednia wersja). Działanie jest identyczne, jednak postanowiłam ponownie napisać recenzję.  Po 5 latach używania tego kosmetyku mogę napisać o jego działaniu więcej niż po kilkunastu tygodniach.

Ciemna, granatowa butelka mieści aż 100 ml emulsji, która jest niesamowicie wydajna. Opakowanie najczęściej wystarcza mi na cały rok (przy czym nie używam jej latem, kiedy 'wystawiam' się na słońce - zresztą nie wolno!).

Emulsję stosuje się na noc, częstotliwość zależy od potrzeb. Jednak ja stosuję ją nie częściej niż 2-3 razy w tygodniu. To idealna dawka dla mojej skóry. Nie mam wtedy większego łuszczenia skóry, ani przesuszenia.
Po nałożeniu delikatnie 'mrowi' skórę, jednak nie jest to nieprzyjemne i trwa kilka sekund.
Już po pierwszej aplikacji, następnego poranka cera zyskuje niesamowitą miękkość, gładkość i blask. To pierwsze co zauważa się stosując tą emulsję. Po kilku dniach jednak skóra delikatnie się łuszczy - w przypadku 5% wersji (jest jeszcze 10%), jest ono bardzo delikatne i nie utrudnia codziennego życia :) Spokojnie można się malować, nawet podkłady mineralne nie podkreślają tych drobnych niedoskonałości. Stosując częściej mleczko na pewno skóra będzie się bardziej łuszczyć, jednak i wtedy efekty jakie chcemy osiągnąć będą szybciej.
2-3 razy w tygodniu w zupełności mi wystarcza, aby na bieżąco pozbywać się ewentualnych przebarwień po drobnych wypryskach itp.
Ważne, aby w dni kiedy emulsji nie stosujemy pamiętać o bardziej odżywczych kremach, dobrze nawilżających.


No właśnie, a jak działa i za co szczególnie je wielbię?
Najważniejsze dla mnie było, aby szybko pozbywać się ewentualnych niedoskonałości cery. Ostatnio są rzadko i jest ich mało, ale był czas, że częściej mnie wysypywało. Emulsja Glyskincare błyskawicznie sobie radziła z wypryskami, najczęściej znikały w ciągu jednej nocy (te większe w góra dwie!).
Kolejna zaleta to rozjaśnienie przebarwień - z nimi radzi sobie niemalże w 100%. Przy regularnym użyciu naprawdę widać efekty, a wystarczy 4-6 tygodni, aby pozbyć się nawet tych najstarszych. Ze świeżymi radzi sobie po 4-5 aplikacjach.

To najważniejsze zalety emulsji dla mnie, ale nie jedyne. Redukuje ona także wydzielanie sebum - cera wydziela go znacznie mniej. Pory także zostają zwężone, może nie w spektakularny sposób, ale jednak.
Ładnie rozjaśnia cerę, ujednolica jej koloryt. Odmładza - spłyca zmarszczki i spowalnia starzenie się skóry.

Cudowny produkt, który mam nadzieję, że zawsze będzie w mojej kosmetyczce. Oby tylko nie zaprzestali go produkować. To dzięki niemu tak pokochałam działanie kwasu glikolowego.


Emulsja dostępna jest na Admed24.pl oraz w aptekach (najtańsza w Aptece Gemini i tam zawsze się zaopatruję).

Znacie ten produkt? Jak się u Was sprawdził? Jaki kosmetyk pielęgnacyjny jest Waszym numerem jeden? Macie taki?

3 komentarze:

  1. Ciekawy produkt, fajnie że redukuje wydzielanie sebum, czyli coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ma fajna tą buteleczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam balsam z tej serii i był genialny, emulsję zamówię sobie jesienią , za pół roku

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...