6 kosmetyków, w tym 2 pełnowymiarowe:
Bronzer z rozświetlaczem z Manna Kadar (o wartości 80 zł). Bardzo zaskoczyła mnie jego mała pojemność, początkowo myślałam, że to cienie. Jednak pigmentacja jest wręcz powalająca. Zarówno bronzer jak i rozświetlacz są w ciepłej tonacji. Duet mocno połyskujący, idealny na karnawałowy czas. Chętnie go sprawdzę ;)
Pełnowymiarowa jest także szminka Golden Rose Sheer Shine Stylo Lipstick. Trafił mi się odcień nr 19 - mocno intensywna malinowa czerwień, która na zdjęciach uparcie chciała wyjść na różową. W rzeczywistości to żywy, soczysty odcień czerwieni z delikatnie różowymi tonami.
Nie przepadam za takim kolorem na moich ustach, ale kto wie... może akurat się przekonam. Jesień i zima to dobry okres na takie kolory ;)
Z kolorowych kosmetyków to na tyle, niestety. Liczyłam na więcej kosmetyków do makijażu.
Ale może następnym razem?
W pudełku znalazły się jeszcze 3 miniaturki oraz próbka.
Najbardziej mnie ucieszyła miniatura peelingu kawowego BodyBoom.
Znam te peelingi bardzo dobrze, miałam już kilka wersji, jednak kokosowej jeszcze nie. Ogromnie się cieszę z tego wariantu, kokos uwielbiam w każdej wersji :)
Peelingi BodyBoom należą do mocnych zdzieraków, a jak wiecie takie najbardziej lubię. A jeśli dodamy, że mamy tu w 100% naturalny skład to lepiej być nie może, prawda? :)
Niemniej krem chętnie sprawdzę, akurat szukam dobrego kremu pod oczy, który dobrze nawilży skórę, a przy tym będzie niezwykle lekki.
Poozstałe 2 ostatnie miniatury jakie znalazły się w pudełku to kosmetyki Yves Rocher - łagodzący płyn micelarny oraz nawilżająco-łagodzący krem do twarzy.
Przyznam, że jeszcze ani kremów ani płynów micelarnych tej marki nie używałam. Chętnie sprawdzę ich działanie.
Mocno liczyłam, że pudełko w przynajmniej 90% będzie makijażowe, wypchane po brzegi świetnymi kosmetykami, które widziałam nie jeden raz na kanale Zmalowanej. Jednak zarówno bronzer z rozświetlaczem Manna Kadar jak i szminkę Golden Rose z przyjemnością przetestuję.
Aż wstyd się przyznać, jednak z Golden Rose miałam dopiero jeden kosmetyk, chyba jako jedna z nielicznych blogerek ;) Ale będzie okazja do nadrobienia zaległości. Bardzo jestem ciekawa jeszcze ich szminek matowych, które robią furrorę i na pewno wkrótce zaopatrzę się w kilka z nich.
Manna Kadar to zupełnie obca mi marka, jednak przyjrzę się jej ofercie. Pigmentacja bronzera z rozświetlaczem bardzo miło mnie zaskoczyła.
Pielęgnacyjna część także nie jest zła. Jak wyżej wspomniałam niezwykle ucieszył mnie peeling BodyBoom i jest zdecydowanie hitem jak dla mnie.
Podoba Wam się zawartość listopadowej edycji beGlossy?
Co o niej sądzicie?
mnie peeling też najbardziej by ucieszył.
OdpowiedzUsuńJuż wiem dlaczego 99% dziewczyn jest nie zadowolonych z tego pudełko... Na blogach aż huczy...50zł za to????? Takie próbki z Y.Rocher to ZA DARMO dostaniemy ... BeGlossy WSTYD!
OdpowiedzUsuńBardzooo słabe pudełko. Bardzooo nie miła niespidzianka. Ratuje go tylko body boom. To z pewnością moje ostatnie pudełko.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś lepszego.
OdpowiedzUsuńPudełko to straszna słabizna..
OdpowiedzUsuńZawartość mnie nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńZawartość słabiutka...
OdpowiedzUsuń