poniedziałek, 23 marca 2020

PIXI + MARYAM MAQUILLAGE - Cienie do powiek 'Mirage', 'Starry Night' oraz matowe pomadki 'Coral Bang', 'Posh Nude'

Dzisiaj w końcu pokażę z bliska piękne zestawy kosmetyków marki Pixi Cosmetics. Dwa zestawy, które powstały we współpracy z Maryam Maquillage.



Każdy zestaw składa się z 2 kosmetyków: z matowej pomadki oraz płynnego cienia do powiek z mnóstwem zatopionych drobinek brokatu.
Z piękną matową, nudziakową pomadką "Posh Nude" jest cień "Starry Night", który na czarnej bazie ma kolorowe, pięknie połyskujące drobinki.
Drugi zestaw to koralowa pomadka "Coral Bang" wraz ze złotym cieniem "Mirage".


Swego czasu kosmetyki kolorowe Pixi Cosmetics bardzo mnie ciekawiły. Tym bardziej, że pielęgnacyjne cuda świetnie się u mnie sprawdzają.

Do pomadek mam szczególną słabość, szczególnie tych matowych.
Pomadki marki Pixi zamknięte są w prostokątnych, plastikowych opakowaniach z przewagą zieleni. Proste opakowanie, jednak bardzo praktyczne, ponieważ od razu widać po jaki kolor sięgamy dzięki przezroczystej dolnej części.


Aplikatory są bardzo precyzyjne, jedno co mnie jednak zaskoczyło to to, że pod wpływem nacisku podczas aplikacji są 'ruchome', wyginają się. Jednak po dwóch aplikacji doszłam z nimi do prawy i bardzo je polubiłam! Aplikacja nimi pomadki to istna bajka.

Pomadki te mają kremową, niezwykle przyjemną konsystencję. Bardzo miłe i komfortowe w noszeniu w ciągu dnia. Zastygają, pozostawiają matowe wykończenie, jednak zarazem bardzo aksamitne. Nie wysuszają ust, nie powodują żadnego dyskomfortu jak niektóre matowe pomadki.


Trwałość świetna, choć nie całodzienna, jednak długie godziny można cieszyć się perfekcyjnym makijażem. A dzięki idealnej formule łatwo wnieść poprawki w ciągu dnia.


Odcień "Coral Bang" to piękny, koralowy odcień w ciepłej tonacji, zaś "Posh Nude" to typowy nudziak, średni brąz w neutralnym odcieniu.
Pigmentacja pomadek jest bardzo dobra, cieniutka warstwa zapewnia 100% krycie.


Pamiętam, że 20 lat temu (tak jestem już taka stara) kiedy zaczynałam się malować to moje początki były z cieniami w płynie i sztyfcie. Od tamtej pory raczej ich nie używałam. Jednak jak zobaczyłam te piękne błyskotki Pixi to bez chwili zastanowienia chwyciłam i czarowałam błyszczące makijaże.


Już na zdjęciach widać jak pięknie mienią się te cienie, a wyobraźcie sobie jaki efekt jest na żywo. Istne cudo!


Nie sposób przejść obok nikt obojętnie. Takiego blasku nie widziałam w żadnych innych dostępnych na rynku cieniach.
Pigmentacja jest świetne. Miliony drobinek zatopiono w przyjemnych żelach, dość gęstych.
Aplikacja jednak jest bardzo łatwa. Zastygają, w miarę szybko, jednak spokojnie można zaaplikować cień i nie martwić się, że zbyt szybko zastygnie pozostawiając nam plamę na powiekach. Spokojnie można dokonywać poprawek.
Jak zastygną... To nie ma opcji, że cień nam się zroluje czy skruszy. Od aplikacji aż do demakijażu pozostaje w niezmienionej formie. Zarówno na górnej powiece, jak i dolnej. Nie wymagają one żadnych baz, jednak cień 'Starry Night' warto nałożyć na czarną kredkę, wtedy prezentuje się najpiękniej.


Moim ulubieńcem jednak szczególnie jest 'Mirage', cudeńko, które skrywa same złote drobinki.
Bardzo lubię ten cień i najczęściej używam go jako błyszczący akcent na dolną powiekę. Tak jak np. tutaj:



Bardzo fajne zestawy, jednak na kosmetyki te, które występują w wielu kolorach można się skusić w pojedynczych egzemplarzach.

Wkrótce też napiszę zbiorową recenzję moich ulubionych kolorowych kosmetyków marki Pixi, Cosmetics, które testowałam przez jesień i zimę, a które ubóstwiam i nie wyobrażam sobie bez nich makijażu.

5 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...