wtorek, 6 sierpnia 2019

MY SECRET - Hello Pretty - palety cieni do powiek, pomadki w kredce, tusz do rzęs i róż do policzków

W Drogeriach Natura w ostatnich tygodniach pojawia się tyle nowości, że już nie nadążam z ich opisywaniem :) Na bieżąco pokazuję je na Instagramie wraz z makijażami, jednak na blogu mam delikatne zaległości. W najbliższych dniach jednak pojawi się dużo recenzji kosmetyków kolorowych i powoli wszystko pokażę z bliska i opiszę. Dziś recenzja kosmetyków My Secret, a wśród nich piękne palety cieni do powiek z serii Hello Pretty, pomadki 2w1 z tej samej serii oraz róż do policzków i tusz do rzęs. Zaczynamy :))


Na dobry początek cienie do powiek. Paletki z 3 cieniami do powiek My Secret dawniej jako Natural Beauty, zaś teraz Hello Pretty! Nowa seria, jednak świetna jakość cieni nadal zachwyca. Opakowania identyczne jednak teraz dodano kartonową, kolorową nakładkę, która zwraca na siebie uwagę.



Mamy 3 paletki cieni:
BLOOM - moja ulubiona, w której znalazły się 2 opalizujące, foliowe cienie w kolorze szampańskim oraz różu, matowy jest tutaj tylko ciemny brąz. Przepiękna paleta, która zachwyciła mnie od pierwszego użycia. Makijaż z jej użyciem możecie zobaczyć TUTAJ.
FLOWER BUD - paleta 3 matowych cieni, bardzo jasny rozbielony pudrowy różo-fiolet, delikatny pudrowy róż oraz ciemny brąz.
SUNNY GLEAM - paleta 3 matowych cieni, jasny waniliowy, pomarańcz oraz ciemny brąz w chłodnej tonacji.




Cienie są bardzo dobrze napigmentowane. Nie różnią się jakością od cieni z poprzednich edycji limitowanych. Ta wiosenna również zachwyca. Cienie z łatwością się aplikuje, nie tracą na swojej intensywności podczas blendowania, ładnie się rozcierają nie tworząc plam. Delikatnie jednak się osypują matowe, z wyjątkiem ciemnych brązów.
Trwałość czy bez bazy czy z bazą jest aż od momentu aplikacji do demakijażu nienaganna. Nie zdarzyło się, aby cienie choć raz zebrały się w załamaniach powiek czy straciły na swojej intensywności. Uwielbiam te paletki! Szczególnie często sięgam po Bloom ze względu na piękne foliowe cienie. Najłatwiej jest je aplikować palcem. Makijaż z ich użyciem zajmuje mi kilka chwil.
Bardzo polubiłam też Sunny Gleam, szczególnie przepiękny ciemny brąz w chłodnym odcieniu. Kremowy, niezwykle wdzięczny w aplikacji. Prawdziwe cudeńko!


Kolejni moi ulubieńcy, a nawet HITY wiosennej kolekcji od My Secret to matowe pomadki 2w1.


Automatyczne, wykręcane kredki do ust. Pomadki & linery w jednym. Niesamowicie proste w aplikacji, dzięki szpiczastej końcówce z łatwością możemy wyrysować kontur ust.
Bardzo dobrze napigmentowane.
Do wyboru jest aż 6 kolorów, z czego aż 4 w chłodnej tonacji. Przepiękne! Używam je ponad dwa miesiące przy każdym jednym makijażu i mój zachwyt nimi nie mija.
Kolory totalnie w moim guście szczególnie od nr 103 do 106. Chłodne, delikatne odcienie beżo-brązów z różowymi lub fioletowymi tonami. Pasują do każdego jednego makijażu.

Mój aparat niestety troszkę przekłamał kolory na swatchach, 101 i 102 czyli czerwień i róż są bardzo intensywne, niestety sprzęt tego nie ogarnął.


Pomadki są trwałe, przetrwają kilka godzin, jednak nie są "nie do zdarcia". Delikatnie odbijają się na kubkach czy zjadają podczas tłustych posiłków. Mimo tego bardzo je lubię, dawno żadna kolekcja pomadek tak mi się nie spodobała kolorystycznie.
Łatwość aplikacji także mnie zachwyca.


Jedno co mi się nie spodobało to brak oznaczenia na opakowaniu kolorów, jedynie była naklejka na folii, jednak po jej zdjęciu nie wiedziałabym z jakim kolorem mam do czynienia. Ja sobie je przekleiłam na nakrętki i dzięki temu wiem. A przydaje mi się to choćby do tego, aby Wam przy makijażach oznaczać jaki kolor użyłam.
Pomadki w użyciu możecie zobaczyć TUTAJ, w ostatnich kilku makijażach używałam tylko tych :)


Na sam koniec róż do policzków Blusher i tusz do rzęs Ultra Volume.


Róż do policzków nr 106 "Fresh Rouge" to niezwykle delikatny, jasny odcień różu. Cukierkowy kolor od razu mnie zachwycił. Idealny odcień do jasnej karnacji, który nada delikatnego, subtelnego rumieńca. Idealnie się sprawdza na co dzień. Ma on w pełni matowe wykończenie.


Konsystencję ma bardzo aksamitną, delikatną, kremową. Nie pyli podczas aplikacji. Ze względu na delikatny odcień ciężko zrobić sobie nim krzywdę, idealny dla początkujących w makijażu :))
Napigmentowany jednak jest bardzo dobrze.
Na plus także malutka pojemność i zgrabne opakowanie. Lubię, gdy kosmetyki mają mniejszą pojemność, szczególnie tego typu. Wolę kupić kilka małych opakowań niż męczyć jedno, choć tu słowo 'męczyć' nie pasuje. Ten róż jest przepiękny i używam go z największą przyjemnością.
Trwałość jest bardzo dobra, od aplikacji aż do demakijażu róż jest tak samo intensywny.


Tusz do rzęs Ultra Volume jako jedyny z tej gromadki mnie nie zachwycił. Ma swoje plusy, ale także minusy.
Ładnie podkreśla rzęsy, ma kruczoczarny kolor. Jednak ani nie wydłuża rzęs, ani nie pogrubia. Trwałość jest dobra, w ciągu dnia nie odbija mi się pod brwiami, jednak z końcem dnia zaczyna się kruszyć. Przez to nie zaufałam mu. Tusz musi być trwały aż do demakijażu. Nie jest to może totalny bubel, ale nie polecam go, szczególnie osobom z opadającą powieką.


Makijaże z użyciem wszystkich tych kosmetyków znajdziecie na moim Instagramie: Alieneczka. Zapraszam do obserwacji, tam nowości pojawiają się w pierwszej kolejności :))

Ciekawa jestem czy używałyście któryś z tych kosmetyków? Jak się u Was sprawdziły?

5 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...