Wiem jak bardzo uwielbiacie naturalne kosmetyki marki Biolove, dlatego dzisiaj kolejna porcja krótkich recenzji :) Tym razem kremu do rąk i peelingu do ust o zapachu borówki oraz masła do ust o zapachu karamboli.
Od długiego czasu moim ulubionym kremem do rąk z Biolove jest ten o zapachu brownie z pomarańczą (zresztą uwielbiam całą serię czekoladową ;)). Tym razem jednak postawiłam na borówkowy krem, który podobnie zniewala wręcz swoim zapachem. Nie sposób przejść obok niego obojętnie. Czy pachnie borówką? Hmmm... jak dla mnie to zapach landrynek o smaku leśnych owoców, słodki, śliczny zapach, aż od razu chciałoby się go 'zjeść'. Bardzo lubię tego typu, spożywcze zapachy. Działają na zmysły i niezwykle umilają pielęgnacyjne rytuały.
A jak się krem sprawdza? Tutaj nie będzie zaskoczenia, ponieważ naturalne składniki mają ogromną moc. Krem idealnie wygładza, nawilża skórę, natychmiastowo ją zmiękcza i koi podrażnione, suche partie. Dzięki pantenolowi łagodzi i regeneruje skórę.
Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy. Idealnie sprawdza się na co dzień, szczególnie w ciągu dnia, jednak i w nocy (szczególnie grubsza warstwa pod rękawiczki bawełniane) potrafi zdziałać prawdziwe cuda!
Tubka o pojemności 75 ml kosztuje 14,99 zł.
Z początkiem jesieni takie produkty jak peeling i masło do ust są niezastąpione w mojej pielęgnacji. O ile masła do ust Biolove już znałam, tak peeling był dla mnie totalną nowością tej marki.
Zapach mam borówkowy, pachnie identycznie jak krem do rąk, czy też masło do ciała, które dawniej TUTAJ recenzowałam.
Peeling do ust to nic innego jak zatopione w masełku drobinki cukru. Drobinki są dość duże, w porównaniu z jednym z najpopularniejszych peelingów do ust Lush to wręcz ogromne, ale ku memu zaskoczeniu peeling świetnie się sprawdza. Choć małą wadą jest, że cukier spada z ust podczas masażu.
Peeling natychmiastowo wygładza usta, wraz z masażem drobinki rozpuszczają się, a na ustach pozostaje delikatna warstwa pielęgnującego masełka do ust.
Idealnie usuwa martwy naskórek. Efekt wygładzonych, miękkich ust osiągamy błyskawicznie.
Świetnie się sprawdza. Wydajny jest niesamowicie, używam go od wiosny średnio co 2-3 dzień i dopiero co dobijam denka. Dostępna jest jeszcze malinowa wersja i to po nią sięgnę następnym razem.
Peeling zamknięty jest w małym, mieszczącym 15 ml metalowym słoiczku. Kosztuje 12,99 zł.
Masło do ust o zapachu karamboli to kolejny mój ulubieniec. Podobnie jak inne masła do ust Biolove oparte jest na bazie masła shea oraz oleju kokosowego. W opakowaniu jest zbite, jednak błyskawicznie rozpuszcza się wraz z dotykiem. Aplikacja nie sprawia problemu. To moje ulubione masełka do ust już od 2 lat. Od razu od aplikacji odczuwam intensywną moc nawilżenia, regeneracji. Skóra ust pozostaje gładka, miękka, przyjemna w dotyku. W składzie znajdziemy także wosk pszczeli i olejek rycynowy, które intensywnie regenerują i idealnie wygładzają wysuszoną skórę.
Nie wyobrażam sobie, aby w mojej kosmetyczce kiedykolwiek zabrakło tych masełek. Jestem wręcz uzależniona od nich.
Próbowałam przez wakacje używać innych, drogeryjnych balsamów w formie sztyftów, ale nie ma porównania... Żaden sztyft nawet w 1/3 nie dorównał działaniu naturalnych masełek do ust Biolove.
Zapach karamboli prześliczny, cukierkowy, przyjemny (nie wiem jednak ile ma wspólnego z karambolą, ponieważ nie miałam okazji jej skosztować). Ale fankom słodkich, aromatycznych, spożywczych zapachów przydanie ta wersja do gust z pewnością.
Podobnie jak peeling do ust masełko również zamknięte jest w małym, mieszczącym 15 ml metalowym słoiczku. Kosztuje 9,99 zł. Wariantów zapachowych 'smakowych' jest mnóstwo, od siebie polecam szczególnie jeszcze brownie z pomarańczą :))
Kosmetyki Biolove dostępne są w drogeriach Kontigo (stacjonarnie oraz w sklepie online).
Mam okazję używać wszystkich trzech kosmetyków i jestem z nich zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńNo ja tak średnio uwielbiam, masła i peelingi lubię, ale pudry i kule sa słabiutkie (z resztą jak Nacomi, to ten sam producent)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie produkty tej marki już od dłuższego czasu ;)
OdpowiedzUsuńJestem kompletną kremomaniaczką jeśli chodzi o ręcę.. skusiłaś mnie tym produktem :D
OdpowiedzUsuńNie miałam tych masełek do ust, ale ostatnio mam wieli zapas balsamów do zużycia, więc poczekają. Choć smaki zachęcające...
OdpowiedzUsuńProdukty mają piękną szatę graficzną. Nie miałam okazji jeszcze testować kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu produkty tej marki bardzo mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu skusić na zakup choć jednego z nich.
Kuszą mnie produkty tej marki ze względu na warianty zapachowe. Na razie jednak rozprawiam się z zapasami :)
OdpowiedzUsuń