Wiadomość o kosmetykach Lucy Minerals w Polsce bardzo mnie ucieszyła. Pamiętam jak jeszcze z 5 lat temu tylko o nich czytałam. Nie miałam 'odwagi' zamawiać ich z USA i tylko podziwiałam minerały na zdjęciach wizażanek ;)
Na stronie polskiego dystrybutora LucyMinerals.net, na chwilę obecną dostępna jest tylko część asortymentu, jednak z miesiąca na miesiąc pojawiają coraz to nowe odcienie zarówno cieni jak i podkładów, różów, bronzerów..
Dziś pokażę z bliska 13 cieni: 2 matowe oraz 11 mieniących.
Do wyboru jest naprawdę dużo kolorów, choć wykończenia mamy tylko dwa: matowe oraz mieniące.
Ja w szczególności polubiłam te mieniące.
Vanilla - jaśniutka, delikatnie żółtawa wanilia, matowa
Champagne - jasny beż, mocno połyskujący z dużą ilością drobinek
Sunglitz - żółty, słoneczny odcień z mnóstwem złotych drobinek
Antique Lilac - metaliczne srebro z delikatną fioletową poświatą i srebrnymi drobinkami
Lavender - średni fiolet z drobinkami
Royal Purple - ciemny fiolet, delikatnie wpadający w granat, z drobinkami
Hot Chocolate - bardzo jasny brąz, matowy
Mocha Shimmer - jasny brąz, mocno kremowy o satynowym wykończeniu
Raisin - ciemny brąz z drobinkami
Pale Peach - jasny łosoś, z delikatnie satynowym wykończeniu
Pink Diamond - jasny różo-beż, z drobinkami
Rose Shimmer - średni cukierkowy róż, z mnóstwem drobinek
Berry - średni brąz wpadający w delikatne bordo
Swatche (robione na sucho, bez bazy):
Cienie napigmentowane są bardzo dobrze, może z jednym małym wyjątkiem: Vanillia, która pigmentację ma raczej średnią.
Jednak przez drobinki jakie posiada większość z nich nie są zbyt łatwe w obsłudze, ponieważ przy próbie rozcierania cieni drobinki są wszędzie, ale nie na powiekach,
Bez bazy nie sprawdzają się u mnie. Jednak na bazie (a używam najzwyklejszej z Joko) jest już istna bajka. Cienie idealnie się na niej trzymają, nawet w upalne dni przez cały dzień wyglądają nieskazitelnie.
Sposób na ich nakładanie także znalazłam: nakładam na bazę stempelkowo, wtedy nawet cienie z mnóstwem drobinek (jak choćby Sunglitz czy Rose Shimmer) wyglądają nieskazitelnie a drobinki nie migrują po twarzy. Ładnie 'przyklejają' się do bazy.
Pod względem konsystencji cienie są różne.
Najbardziej polubiłam te mocno kremowe, jak choćby Mocha Shimmer, czy Berry. Nawet na zdjęciach widać, jak bardzo 'mokrą' mają konsystencję, aż żałuję, że wszystkie cienie takie nie są.
Jednak odcienie takie jak Pink Diamond, Pale Peach, czy Royal Purple naprawdę niewiele odbiegają od ideału.
Z całej 13-stki nie polubiłam się tylko z cieniem Sunglitz - najbardziej 'suchy' z największą ilością drobinek. Najtrudniejszy w obsłudze, ale też przy odrobinie cierpliwości nadaje najbardziej spektakularny efekt na powiekach. Do sylwestrowych makijaży bądź studniówkowych będzie idealny.
Jednak przez drobinki jakie posiada większość z nich nie są zbyt łatwe w obsłudze, ponieważ przy próbie rozcierania cieni drobinki są wszędzie, ale nie na powiekach,
Bez bazy nie sprawdzają się u mnie. Jednak na bazie (a używam najzwyklejszej z Joko) jest już istna bajka. Cienie idealnie się na niej trzymają, nawet w upalne dni przez cały dzień wyglądają nieskazitelnie.
Sposób na ich nakładanie także znalazłam: nakładam na bazę stempelkowo, wtedy nawet cienie z mnóstwem drobinek (jak choćby Sunglitz czy Rose Shimmer) wyglądają nieskazitelnie a drobinki nie migrują po twarzy. Ładnie 'przyklejają' się do bazy.
Pod względem konsystencji cienie są różne.
Najbardziej polubiłam te mocno kremowe, jak choćby Mocha Shimmer, czy Berry. Nawet na zdjęciach widać, jak bardzo 'mokrą' mają konsystencję, aż żałuję, że wszystkie cienie takie nie są.
Jednak odcienie takie jak Pink Diamond, Pale Peach, czy Royal Purple naprawdę niewiele odbiegają od ideału.
Z całej 13-stki nie polubiłam się tylko z cieniem Sunglitz - najbardziej 'suchy' z największą ilością drobinek. Najtrudniejszy w obsłudze, ale też przy odrobinie cierpliwości nadaje najbardziej spektakularny efekt na powiekach. Do sylwestrowych makijaży bądź studniówkowych będzie idealny.
Na koniec makijaże, wszędzie cienie są użyte pojedynczo (wyjątkowo bez 'mieszańców' póki co, ale i takie pokażę wkrótce na blogu :)), na górze na bazie (z Joko), na dole bez bazy:
Rose Shimmer:
Antique Lilac:
Lavender:
Royal Purple:
Hot Chocolate:
Sunglitz:
Champagne:
Posiadam próbki "Try It", w każdym słoiczku jest ok 0,5 grama i ilość ta wystarczy na kilkadziesiąt makijaży a może i więcej ;))
Cienie dostępne są na stronie Polskiego dystrybutora: LucyMinerals.net
Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje 24,98 zł (2g), próbki 7,90 (0,5g).Używałyście cieni Lucy Minerals? Jak się u Was sprawdziły?
Które odcienie Wam się spodobały?
Nie miałam okazji ich używać, niestety, bo z tego, co widzę, prezentują się świetnie :)
OdpowiedzUsuńCięzko wyłonić z tej kolekcji faworyta, ale najbardziej skradły mi serce pigmenty: "Antique Lilac" i "Royal Purple" - wyglądają obłędnie :)
Royal Purple to mój kolor:).
OdpowiedzUsuńśliczne kolorki :)
OdpowiedzUsuńObłędne kolory <3
OdpowiedzUsuńAntique Lilac to chyba moja nowa miłość... :D Chcę!
OdpowiedzUsuńSuper są!
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić napad na nie, bo 5 lat temu, gdy odkryłam Lucy bardzo mi przypadły do gustu te cienie! :-)
wanilia i szampan mi się bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy mineralne kosmetyki :). Cienie pięknie prezentują się na powiekach! <3
OdpowiedzUsuńUrzekły mnie odcienie brązu. Hot Chocolate, Mocha Shimmer oraz Raisin chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńA Ty znowu kusisz mineralnymi cieniami...nieładnie ;p
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, fajne cienie, choć, jak pewnie się domyślasz, najbardziej podoba mi się Vanilla :) (bardzo lubię matowe wykończenie :)).